.








 

                         Wycieczka integracyjna

12 października wyjeżdżaliśmy na wycieczkę do Świeradowa Zdroju. O 7.30 była zbiórka przed „ Impartem”. Jechaliśmy autokarem, było zimno, ale świeciło słońce. Po drodze zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej w Kostomłotach i niektórzy kupili kawę. Każdy uczestnik miał identyfikator, żeby się nie zgubić. Jechaliśmy kawałek  drogi autostradą a potem  przez  Jelenią Górę do zamku Czocha. Zamek jest stary, duży, zrobiony z kamieni. Nagrywano tam różne filmy, np. „Gdzie jest generał?” i „Tajemnicę Twierdzy Szyfrów”. W środku są zbroje, poroża, broń, duże kominki. Widzieliśmy salę balową, słuchaliśmy opowieści przewodnika o zamku i o duchach. W zamku są tajemne przejścia w szafach. Podobała nam się stara łazienka i garderoba z lustrami. Fajny był pomysł z łóżkiem, które się podnosiło i zrzucało wrogów do lochu. Na koniec niektórzy poszli na wieżę ciasnymi korytarzami i małymi schodami. Widoki były bardzo ładne. W zamkowej kawiarni wypiliśmy herbatę. Na samym dole w podziemiach była sala tortur i tam oglądaliśmy różne sprzęty do torturowania. Niektórzy próbowali dybów. Później pojechaliśmy na zaporę na jeziorze i przespacerowaliśmy się po niej. Po południu pojechaliśmy na obiadokolację do naszego ośrodka „Alma” w Świeradowie Zdróju. Rozpakowaliśmy się najpierw, obejrzeliśmy ośrodek, świetlicę i pokoje. Pograliśmy w ping- ponga i poszliśmy na dyskotekę. Impreza była super, tańczyliśmy do 21.30. Pokoje były fajowe, z łazienkami, niektórzy spali w pokojach sami a niektórzy z terapeutami. Wyspaliśmy się, bo śniadanie było dopiero o dziewiątej, był „szwedzki stół”, można było brać to, co kto chciał i ile. Na dworze było zimno i mgła. Pojechaliśmy na kolejkę gondolową na górę Stóg Izerski. Wsiedliśmy do 8-osobowy, żółtych wagoników. Trochę się baliśmy, bo bujało. Słabo było widać, przez mgłę. Jechaliśmy 7 minut w jedną stronę, a na górze razem poszliśmy do schroniska na gorącą herbatę, kawę lub czekoladę. Niektórzy kupowali pamiątki. Z wagonika było widać Świeradów. Do „Almy” wróciliśmy na obiad - pyszną zupę buraczkową i pierogi ruskie. Spakowani pojechaliśmy do Bolesławca, zobaczyliśmy Muzeum Ceramiki, z wielkim wazonem, zastawą, kubkami i innymi rzeczami z gliny. Bolesławiec to spokojne miasteczko, ma ładny ratusz i duży kościół koło fontanny. Na koniec przejeżdżaliśmy pod zabytkowym, bardzo długim, odnowionym wiaduktem kolejowym. Potem w drodze powrotnej śpiewaliśmy i szybko minęła nam podróż. Wycieczka była super, chcielibyśmy pojechać jeszcze raz. Może teraz do Czech?                                 

                                                                                                         Paulina, Mariusz, Mateusz, Agata